Teraz po Australii i Nowej Zelandii pozostaly juz tylko przepiekne wspomnienia.... i jakies 7000 fotek :>
2 godziny spóźnienia... zmęczone ale w końcu w domu. Pies zwariował :P Wspaniała kolacja przygotowana w domu, posprzątane. Ale mnie to pościelone łóżko najbardziej zainteresowało :P Telefon do Babci, Cioci nr 1, Cioci nr 2, info na FB i sms do Siostry P... i poduszka. 12 godzin nie wyjęte. :D
Teraz jestem już ponad 10 dni we Wrocławiu. I wciąż tęsknię za Surfers :P Jestem mega zrelaksowana, uśmiech nie schodzi mi z buzi. Do pracy podchodzę z ogromnym dystansem. Tego mi było trzeba. Tylko jakoś wszyscy na około tacy ponurzy :/ I jakoś jeszcze bardziej boli to polskie narzekanie i marudzenie - my chyba na prawdę inaczej nie potrafimy :/
A co do Australii.... jeszcze tam jest trochę do zobaczenia, mam nadzieję że kiedyś wrócę. Widziałam tak na prawdę tą część "miejską", a jeszcze cały outback... ten "czerwony środek". To co ja widziałam nie było może egzotyczne ani tak bardzo ciekawe jak np mogłaby być Indonezja... ale tu nie o to chyba chodzi. Jest wiele podobieństwo do naszej Europy, co może sprawiło właśnie że tak dobrze się tam czułam. Z drugiej strony były rzeczy które tak bardzo zadziwiały. Jednym słowem określając - cudnie.
Top 3 wycieczki/miejsca? Ciężka sprawa, no ale spróbujmy:
1. Królewskie Ogrody Botaniczne w Sydney
2. Fraser Island
3. Great Ocean Road.
No i Surfers Paradise oczywiście... ale to jest wogóle poza wszelkimi klasyfikacjami :)