Dzisiaj przyszla pora na spacer po tej czesci Sydney ktora jest chyba troche mniej znana swiatu. Mapa w reke i do przodu. I juz od poczatku pod gorke - nie wiedzac jaka jest pogoda i chcac podgladnac ludzi przez okno w co sa poubierani w zyciu nie mozna bylo powiedziec czy jest zimno czy cieplo. Bo byli ludzie zarowno poubierani w dzinsy i plaszcze jak i ludzie w szortach, oszulkach i japonkach. I badz tu madry czlowieku. :P No ale jakos sie udalo.
Na poczatek spaceru przejechalysmy sie metrem zeby nie robic tyle kilometrow. Chociaz na koniec i tak sie okazalo ze zrobilysmy z 10 km na piechote po centrum Sydney. Oczywiscie najwiekszym zainteresowaniem cieszyly sie piekne wiktorianskie centra handlowe i Chinski Targ :P
No coz, trudno pisac o spacerze na ktorym glownie sie ogladalo i patrzylo na prawo i lewo, Przygod wiekszych nie bylo, no moze oprocz przejazdzki Monorailem, wiec zapraszam do wspolnego spaceru na podstawie zdjec, wtedy bedzie latwiej :)