Surfers Paradise to wg mnie taka mini wizytowka Australii... wiezowce tuz przy plazy. Luz, blues i harmonia. Tylko znowu wieje i pizga i wieje i pizga... masakra. 
Plaza super... woda w oceanie jeszcze lepsza, muszle wszedzie. 
Dzieki "znajomosciom" mialam okazje spojrzec na ten "raj" z troche innego kata :D Popatrzcie na zdjecia.