Bez prezerwatyw

W drodze do Hervey Bay mielismy szanse ogladnac jeden z najpiekniejsszych spektakli stworzony poprzez pioruny jakie kiedykolwiek widzialam. Burza byla nad oceanem, daleko daleko. Ale i tak ogromne pioruny z kazdej strony co chwile rozjasnialy niebo. Cos pieknego.

A sama miejscowosc Hervey Bay bardzo przyjemna, jak sie okazalo na nastepny dzien jak juz sie jasno zrobilo. Hotel mielismy tuz nad oceanem, tylko przejsc przez ulice.

W zwiazku z tym ze wracalysmy autem jakies 350km to mialam okazje sie tez poprzygladac czym oni tutaj w zasadzie jezdza. Wiadomo, europejskich aut jak na lekarstwo - kilka mercow, BMW, nieliczne Volvo i Audi. Reszta to same z Azji. Ale... niektore modele wydawaly mi sie jakies bardzo znajome tylko dziwnie sie nazywaly. Np Barina, to taka nasza Corsa. Okazalo sie ze tutejszym rynkiem rzadzi marka Holden, ktora ma nie tylko swoje wlasne auta ale niektore modele wypozyczylo od innych, nie tylko eurpejskich. Ciekawe to to... :P

A co do tytulu... :> ciekawa jestem czy ktos sie domyslil o co chodzi. Angielski tutaj jest jednak ciut inny i ma swoje ciekawostki. I pewnie mozecie sobie wyobrazic moje zdziwienie kiedy ktos mi proponuje jogurt 'bez prezerwatyw' :P (to doslowne tlumaczenie z angielskiego 'no preservatives') Jakos nie moglam sie do tego przekonac :> Z czy bez... jedno i drugie dobre :P




A zeby wrocic na ziemie - bez prezerwatyw w tym prawidlowym znaczeniu tlumaczy sie na 'bez konserwantow' :D

Komentarze (0)