Geoblog.pl    PAM    Podróże    Sprint the World    5/42 Miejsce czwarte. Boskie... podobno ;)
Zwiń mapę
2018
01
kwi

5/42 Miejsce czwarte. Boskie... podobno ;)

 
Argentyna
Argentyna, Buenos Aires
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12465 km
 
WIelkanoc na drugim koncu swiata.... nadszedl w koncu ten dzien ze po przebudzeniu po raz pierwszy poczulam trudy podrozy. Moze nie byly to jakies extrema ale jednak te zmiany miejsc, pilnowanie, organizowanie, liczenia, oczy do okolo glowy itp... zaczelo wychodzic na wierzch. nIE mialam dzisiejszego dnia jakos mocno zaplanowanego, czekalo mnie tylko wieczorem Tango DInner (nowosc w AirBnB - tzw Doswiadczenia / experience; tak jak moja wspinaczka w Rio). Postanowilam wiec ze poranek na luzie.... bez spiny, ogarne siebie i wszystko dookola bo trzeba bylo dalsze loty i spania rezerwowac, wykorzystujac fajny klimat dachowego tarasu moich gospodarzy. Zadzwonilam wiec zlozyc zyczenia w domu, zabookowalam dlasze loty i noclegi, uzupelnilam bloga, krotka drzemka i powoli zaczelam sie zbierac. Gospodarze mojego doswiaczenia napisali u siebie na stronie ze w warto przyjechac do nich na dzielinice wczesnie bo w kazda niedziele jest tam dosc znany w Buenos targ staroci. Wiec stwierdzilam ze wykorzystam okazje... Jak tylko ruszylam w ten pierwszy spacer po Buenos, poczulam ze to miasto jest wyjatkowe. Juz w metro jakis grajek zagral solowke na gitarze. A dzielnica San Telmo do ktorej sie wybieralam okazala sie takim Nadodrzem w Buenos - wiele starych domow, troche podniszczonych troche odnowionych... co chwila jakas urokliwa knajpka, na kazdym rogu jakas fajna sztuka uliczna. Sam Targ staroci byl na takim placu, z pieknymi drzewami i starymi latarniami. Ludzie ogladali rekodziela z roznych stron Ameryki Poludniowej. Gdzies w rogu gral i spiewal ktos piekne tango. Chodzilam zauroczona, choc niby targ jak targ... i u nas takie znajdziesz... ale cos jeszcze wisialo w powietrzu. Zaopatrzylam sie w magnesik do kolekcji :P I wrocilam na srodek placu skad zaczely dobiegac oklaski. Okazalo sie ze tam byli tancerze. To byla kwintesencja Buenos Aires.... kilku tancerzy tango robilo pokazy tego wspanialego tanca. Nie tylko mlodzi i zwinni ale tez seniorzy, do ktorych "ra mlodziez" odnosila sie z ogromnym szacunkiem. Cos pieknego... lzy szczescia i wzruczenia same cisnely mi sie do oczu.... bo nie moglam uwierzyc ze jestem swiadkiem takich cudownych zdarzen. Dla Argentynczyka to pewnie codziennosc, ale ja tu przyjechalam spelniac swoje marzenie o podrozy dookola swiata, po wspomnienia do konca zycia, takie wyjatkowe.... i to wlasnie dostalam. A to byl dopiero poczatek!
Tango DInner okazalo sie byc nie mniej ciekawym i wspanialym przezyciem. Gospodarzami wieczoru byla Aye i Diego, para dziennikarzy i milosnikow tanga. Oprocz mnie bylo jeszcze 7 gosci - ze Stanow, Niemiec i Szwecji. Podczas gdy Aye opowiadala nam historie tanga, puszczajac przykladowe utwory i jak sie zmienialo to przez lata oraz opowiadajac o tworcach, DIego czestowal nas pyszna kolacja. Dania byly na wzor typowej kuchni z Buenos, ktora ma duzo wplywow wloskich. Dostalismy pyszne baklazany z chorizzo, wolowine ze swieza salatka z pomidorow i gniocchi w sosie pomidorowym i domowym pesto. Do tego pilismy pyszne argentynskie wino. Po kolacji pelnej rozmow o tango i odrobiny historii Buenos, przeszlismy do lekcji tanca :D Tak, tak - na koniec uczylismy sie tanczyc tango. A w zasadzie chodzic, bo to glownie na tym polega. Fajna zabawa. I mega przezycie. Ach i nie obylo sie bez malego deseru z beza i dulce de leche ;) (nic innego jak ugotowane mleko skondensowane.... oni tu za tym szaleja :P ) Po calej kolacji wrocilismy na ten placyk, bo tam okazala sie byc Milonga... czyli taki wieczorek taneczny z tango. Grala na zywo kapela.... ale nie jacys starsi panowie... jakbyscie ich zobaczyli to raczej byscie powiedzieli ze to jakas kapela grungeowa albo rock, a na placyku kilkadziesiat par tanczacych tango. Pary w najrozniejszym wieku, od 20 do 80 lat przynajmniej... niektore panie w szpilkach, inne w tenisowkach... panowie w dzinsach i krotkich spodenkach. Bylo wszyzstko. Zalowalam ze musialam juz isc ale malo brakowalo a uciekloby mi ostatnie metro :P A w tym ostatnim metrze na koniec jeszcze mlody chlopak z beatboxem przewieszonym przez ramie zaimprowizowal troche rapu.... tak... Buenos jest boskie na pewno.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
zielonagora
zielonagora - 2018-04-02 17:53
Narazie pomykasz dokładnie tymi samymi miejscami co my...:) Pozdrawiamy i powodzenia
 
Natalia DP
Natalia DP - 2018-04-04 18:48
Ok, Buenos autentycznie zazdroszczę!
 
 
PAM
Patrycja M.
zwiedziła 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 189 wpisów189 39 komentarzy39 816 zdjęć816 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
29.12.2017 - 05.01.2018
 
 
01.03.2018 - 21.05.2018
 
 
27.10.2014 - 19.11.2014