Geoblog.pl    PAM    Podróże    Sprint the World    9/42 Zlota argentynska jesien :)
Zwiń mapę
2018
05
kwi

9/42 Zlota argentynska jesien :)

 
Argentyna
Argentyna, El Chalten
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14656 km
 
Kurde.... przeciez ja nawet nie lubie za bardzo lazic po gorach... :P jak mam wybrac lazenie po gorach czy plazing to zdecydowanie to drugie... wiec co mnie tknelo? :P NO ale tknelo, jak juz sie jest gdzie sie jest to sie robi wszystko zeby potem nie zalowac :P Dzisiaj zdecydowanie na lajcie nie bylo... wrecz przeciwnie... dowalilam sobie sama na wlasne zyczenie bo mogl byc to mily i uroczy spacerek po gorkach... ale moja ambicja jednak... ech :P
Pobudka 7 rano i w droge - jakies 200km na polnoc od Calafate do EL Chalten - malutkiej wioski skad ruszaja wszystkie trasy w okoliczne masywy gorskie. Nie sa moze one najwyzsze ale robia ogromne wrazenie bo to praktycznie pionowe sciany. I tak ja dzisiaj pojechalam zobaczyc okoliczny najwyzszy szczyt Andow - Fitz Roy. Wikipedia Wam opowie szczegoly ;) Dzionek byl przepiekny, sloneczko swiecilo, w oddali sniezne szczyty, przede mna piekne jesienne lasy do pokonania pod gorke zeby dojsc do punktu widokowego na tenze szczyt Fitz Roy. No to w droge. Zadyszke mam po 3 minutach i sie pytam po co mi to.... rozmyslalam czy nie pojsc kawalek dalej niz itylko do tego punktu widokowego ale po kolejnych 5 minutach stwierdzilam ze chyba jednak oglupialam kompletnie i pykamy tylko do jeziorka i z powrotem a potem siadamy w jakiejscieplej restauracji na kolacje jak normalny czlowiek. Po koeljnych 15 minutach wdrapywania sie bylam tejze decyzji bardzo pewna. Truchtalam sobie wiec pod gore swoim zolwim tempem, co chwile sie zatrzymujac i podziwiajac widoki czy trzaskajac selfiaczki :P Spotkalam wycieczke z Polski co bylo bardzo mile bo nie sadzilam ze tak daleko uslysze ojczysty jezyk. SPotkalam rowniez turyste z Kanady ktorego spotkalam w Buenos AIres :D Umowilismy sie ze moze spotkamy sie na kolacji w Santiago bo tez bedziemy w tym samym czasie tam. A potem jakos przyspieszylam te swoje czlapanie i nad jeziorem bylam w sumie 20min wczesniej niz mialo to byc. Niestety bylo takie zachmurzenie ze nic nie bylo widac na drugim brzegu o Fitz Roy'u nie wspomne. No i co, i mialam niby wrocic na dol? 3 godz autobusem, 1,5h wlazenia i z powrotem siedziec w knajpie? Ostatni kilometr szlo mi sie dobrze a ranger w parku powiedzial ze dalej jest juz tylko plasko.... no to dawaj... ruszylam. 4km. Tempo wrzucilam ostre i maszerowalam tak w srod lasow, strumyczkow i pizgajacym halnym :P TO mi tylko dawalo nadzieje ze moze jednak te chmury sie przewieje. Cisnelam ostro. Dotarlam na miejsce, wypilam herbatke z termosu ktory mi pozyczyl Juan (swoja droga pozyczyl mi tez kijki trekkingowe i nie wiem czy bez nich bym tak szybko dala rade bo bardzo pomogly o dziwo.) Zjadlam kanapeczke i dawaj z powrotem bo autobus ucieknie. Tu juz zartow nie bylo, musialam sie mocno pilnowac zeby nie zatrzymywac sie co chwile na zdjecia bo autobus nie poczeka. Wracalam troche inna droga bo chcialam jeszcze zahaczyc o jeden punkt widokowy na ten szczyt glupi zeby moze..... i sluchajcie.... jakies bylo moje szczescie - jak dotarlam tam to na 5 minut chmurki troche sie odsunely :P Mega. 3 foty i pedem na dol. Zdazylam na styk. Zrobilam 16km w 6 h po gorach. Dumna z siebie bylam niesamowicie, a nogi mi do tylka wchodza... a ja przeciez nawet nie lubie lazic po tych gorach :P
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
PAM
Patrycja M.
zwiedziła 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 189 wpisów189 39 komentarzy39 816 zdjęć816 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
29.12.2017 - 05.01.2018
 
 
01.03.2018 - 21.05.2018
 
 
27.10.2014 - 19.11.2014