Geoblog.pl    PAM    Podróże    Sprint the World    15/42 ...powiedzialabym ze nawet goraco :P
Zwiń mapę
2018
11
kwi

15/42 ...powiedzialabym ze nawet goraco :P

 
Peru
Peru, Lima
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19771 km
 
Wszystkie apki pokazuja mi ze niby tu jest tylko 22 stopnie.... no chcialabym zeby kazde "22" bylo takie gorace :P
Dzisiaj dzien zwiedzania historycznego centrum LImy. Jak do tej pory miasto mnie nie zachwycilo... znaczy, nie zrozumcie mnie zle, jest fajnie... no ale nie jest to chyba miejsce do ktorego musze wrocic tak jak np byla/jest z Buenos AIres. Jednak to scisle centrum bardzo przypadlo mi do gustu. Sadze ze najladniejsze jak na razie z tych wszystkich "centrum" ktore widzialam. Architektonicznie oczywiscie na to patrzac :)
Wycieczka zaczela sie od jazdy autobusem do centrum z dzielnicy Milaflores w ktorej mieszkam. Autobusy to tutaj tak na prawde jedyny srodek komunikacji, a poruszanie sie nimi niestety jest tutaj mega skomplikowane... :/ JEst tego tyle ze trudno ogarnac co i jak, do tego milion malych busow ktore podjezdzaja na przystanek i wykrzykuja dokad jada zgarniajac pasazerow. W dystrykcie Limy sa 42 dzielnice i kazda z nich ma swoje lokalne busy ktore w niektorych miejscach przecinaja sie z tymi z dzielnicy obok. DO tego dolacza tzw Metrobus ktory laczy bezposrednio MIlaflores i Centrum.
W centrum oprocz zwiedzania tych ladnych miejsc mielismy okazje zobaczyc zmiane warty przed palacem prezydenckim, z orkiestra i sztandarami. Fajnie chlopaki chodza bo wywijaja nogami jak do Cancana tylko nie tak szybko ;) Dowiedzialam sie tez dzisiaj ze Lima jest drugim co do wielkosci miastem na swiecie (po Kairze) ktore lezy na pustyni, i w zwiazku z tym tu prawie nigdy nie pada. WIlgotnosc bierze sie stad ze Pacific jest bardzo zimny (13-14stopni) w tym miejscu a lad bardzo goracy i ocean paruje, utrzymujac caly czas taka mgielke nad miastem, wyglada troche jak smog ale nim nie jest ;)
Na koniec wycieczki mileismy mala degustacje pisco. Pisco to tutejszy alkohol z winogron - nie wino, tylko blizej temu do wodki bo ma 42%. Robi sie z tego drinka Pisco sour - chwilowo Peru i CHile kloca sie czyj narodowy drink to jest. Pisco sour to wlasnie pisco z sokiem z limonki, cukrem i bialkiem (tak, takim kurzym z jaja) Bardzo fajnie smakuje. :) Mega orzezwiajace.
Na lunch mialam okazje zjesc pyszne ceviche z ryby i owocow morza (osmiornica, jakas muszla, krewetka). Ceviche to surowa ryba z cebulka w soku limonkowym i przyprawami. Kwas limonkowy scina rybie bialko. Pyszne bylo, tylko mega mega ostre. Mialam na wierzchu krazek czerwonej papryki, taki duzy jak u nas w PL... bylam swiecie przekonana ze to taka zwykla papryka dla ozdoby. Jakze sie mylilam. o matko, jak bardzo sie mylilam :P Czulam jak gardlo mi puchnie, usta palily, jezyk to plonal... masakra. Zadne tajskie jedzenie mnie tak nie wykonczylo jak ten kes tej papryki. Ale ceviche na prawde pyszne. Fajnie sie jadlo patrzac jak lokalsi stoja przed telewizorem przed knajpka i ogladaja Lige mistrzow - mecz Real vs Juve. Oni tu szaleja za pilka nozna. Temat nr jeden to MIstrzostwa w ROsji bo PEru sie dostalo po raz pierwszy od 36 lat. W '82 w grupie mieli dwa remisy i przed soba mecz z .... Polska :) ktory przegrali 5:1 co jest podobna ich najwieksza hanba do tej pory :P BEde obserowac jak im idzie w Rosji. :)
MEga goraco dzisiaj bylo i w zasadzie po 16 bylam juz w domu, slonce dalo mi w kosc, myslalam ze jeszcze pojde na jakis maly spacer w okolicy ale juz nie mialam dzisiaj sily. Mam maly jetlag jeszcze bo w porownaniu do Chile znowu jestem 2h dalej znczy wczesniej. Wiec siedze sobie na lozku, obserwuje zachod slonca nad miastem i rozowe niebo i slucham klaksonow. Bardzo czesto uzywaja tutaj klaksonu... moze nie az tak jak w Indiach i innych takich ale slychac go praktycznie non stop. Nie wiem w sumie nawet za bardzo po co bo wystarczyloby troche czesciej kierunkowskaz wlaczyc i jezdzic wyznaczonymi pasami :P A tak wogole to pieszy w Ameryce poludniowej nic nie znaczy. Absolutnie. Przechodzenie tutaj przez ulice jest mega wyzwaniem, przejscia nawet nie sa zbytnio oznaczone. W Argentynie to mnie nawet lokalsi zatrzymywali zebym sie nie pchala. Ja ze swoim EUropejskim nastawieniem ze pieszy to krol i wladca ;p Tylko w Chile jakos bardziej cywilizowanie i tam kierowcy puszczali. Tutaj w Peru czy w Argentynie wczesniej - mega trudna sprawa przejsc :P
A tak jeszcze dodam ze tutaj jest najtansze miejsce jak na razie. Wczoraj kupowalam maly sloiczek kawy, male mleko, banana, mango i chipsy i zaplacilam za to 13 soles a soles jest prawie 1 do 1 ze zlotowka. Za to ceviche ktore bylo dosc pokazne i do ktorego dostalismy sok jablkowy z refillem (a pilam duzo bo ostre bylo ja wspomnialam wyzej) i male pisco sour zaplacilam 35 soles. Transport autobusem - Metrobus cale 2,5 soles za przejazd a zwykly autobus lokalny 1 soles. Generalnie Ameryka poludniowa wg mnie nie jest droga. powiedzialabym takie ceny Polskie bardzo - w duzych miastach i miejscach typowow turystycznych troszke drozej, poza centrum troche taniej, generalnie nic mnie chyba nie zrzucilo ze stolka (no moze oprocz biletu na pociag na Macchu Picchu - 200 dolcow :O jak kupisz z mega wyprzedzeniem to mzoe ci sei uda za 130 dolcow :P )
Z Limy to by bylo na tyle. Fajnie bylo zobaczyc ale czy tu specjalnie wroce? Watpie. Chyba ze przelotem gdzies :)

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
PAM
Patrycja M.
zwiedziła 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 189 wpisów189 39 komentarzy39 816 zdjęć816 2 pliki multimedialne2
 
Moje podróżewięcej
29.12.2017 - 05.01.2018
 
 
01.03.2018 - 21.05.2018
 
 
27.10.2014 - 19.11.2014