Obudziłam się z ogromnym bólem głowy dzisiaj... Herbatka z koki nie pomaga, zatoki chcą mi oczy z orbit wysadzić. Spanie na 3400mnpm nie wyszło mi zbyt dobrze. Ale na szczęście dzisiaj zjeżdżam niżej o jakies 500m. najpierw dwie godziny busikiem do Ollantambuya czy jakoś podobnie. Szalony kierowca, kręta droga i malownicze widoki. Potem przyszła kolej na jazdę pociągiem. Bardzo fajnym pociągiem ;) Miał częściowo przeszklony dach przez który można było podziwiać zapierające dech w piersiach okoliczne szczyty górskie. Koniec trasy był w Aguas Calientes. Malutka mieścina położona w wąwozie pełna pełna turystow. Zeszłam całośc w jakieś 15 minut. Usadowilam się na kolację w restauracji z tarasem i podziwiałam okolice, szczyty górskie nademna i głośny szum rzeki. Zamówiłam danie z grilla - alpake w sosie borówkowym. Tak, jadłam to słodkie zwierzę z długą szyją i jeszcze dłuższymi rzęsami.... Ale z dwojga złego wolę to zwierzę hodowlane niż świnkę morską. :/ Mięso było przepyszne.
Dzisiaj spać trzeba wcześnie bo jutro pobudka o 4.30. :)