Ta czesc mojej wycieczki miala w sumie jeden cel dla mnie.... zobaczyc jedno z najladniejszych Skylines na swiecie. Drapacze chmur... szklo i metal pietrzace sie w nieskonczonosc a wieczorem mieniac sie wszystkimi kolorami. nO i to dostalam :D Ale i wiele wiele wiecej.
Jak juz ogarnelam kiedy trzeba miec kapcie na nogach w mieszkaniu a kiedy nie i ze do lazienki sa inne kapcie niz te co po mieszkaniu to moglam w koncu spokojnie zyc :P Dzisiaj udalo mi sie znalezc znowu ta darmowa wycieczke do zwiedzania miasta. Grupa byla stosunkowo mala bo bylo nas tylko 6 plus przewodniczka. Poznalismy troche historii Szanghaju.... zaczelismy od placu Ludzi (People Square - po polsku pewni jakos inaczej niz plac Ludzi bo brzmi dziwnie), potem poszlismy do parku w ktorym rodzice probuja znalezc swoim dzieciom zone/meza (takim dzieciom juz przeterminowanym, po 30stce :P) Stoja wdzluz alejek parku, przed nimi stoja parasolki na ktorych sa przyczepiione kartki z "parametrami" ich dzieci :P
Przeszlismy sie ulica Nanjing na ktorej jest mnostwo kolorowcyh neonow, i swego czasu byla to jedyna ulica ktora miala prad i swiatlo. Przechodzilismy tez obok starych budynkow, tradycyjnych szanghajskich w ktorych ludzie mieszkali majac po 5m2 na osobe przestrzeni. Potem poszlimsy nad rzeke na promenade skad pieknie widac te charakterystyczne drapacze chmur i wieze telewizyjna.... to z jednej strony... a po drugiej stronie rzadowwe budynki i hotele w stylu Europejskim, francuskim - stare kamienice, niektore wygladajace troche jak palace.
Na koniec trafilismy do ogrodu w centrum starego miasta Yuyuan. Tradycyjne stare budowle chinskie w ktorych teraz sa glownie sklepy i restauracje... i do tego miliony ludzi. MIliony!
Tu na prawde wszedzie sa tlumy. W metro, na ulicach, niezaleznie o ktorej porze. A podobno i tak mielismy szczescie bo to byla sobota pracujaca i niby malo ludzi jest na miescie :P
Mala grupa zwiedzajaca ze mna na wycieczce okazala sie tak fajna ze spedzilismy ze soba cala reszte dnia. Ja, HInduska, dwoch francuzow i meksykanczyk. Poplynelismy promem na druga strone rzeki zeby byc blizej wiezowcow. Tam jest taka specjalna alejka zrobiona ponad ulicamy zeby mozna byla spacerowac (przy okazji moze wejsc do jakiejs galerii handlowej :P) Chociaz pani nam powiedziala ze chinczycy nie kupuja zagranicznych marek u siebie.... tutaj tylko ogladaja bo jest o jakies 30% drozej.... a jak jada na wakacje to jezdza z piecioma walizkami. :D
WIec spedilismy pare godzin wsrod wiezowcow, popijajac piwko, czekajac az zapala sie swiatla nocy.... cudnie to wszystko wygladalo, takie kolorowe. Wrocilismy na druga strone zeby zobaczyc znowu calosc w swiatlach... ilsoc ludzi na promenadzie sie zwiekszyla trzykrotnie. Prawwda taka ze czasu bylo niewiele bo ciemno zrobilo sie kolo 19 a o 22 wszystkie swiatla gasna!!! Na prawde! WIelka szkoda :/
My zakonczylismy wieczor w knajpie z widokiem na jeszcze swiecace sie budynki.
Wracalam do swojego mieszkanka mega zmeczona ale szczesliwa ze kolejny punkt z Bucket list odhaczony :)